[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie wierzę! - zawołał Kane, obrzucając ją ostrym spojrzeniem.
Zuzanna odwróciła się w chwili, kiedy Ida Mae Briggs i jej córka Tammi
Sue podchodziły do nich.
- Właśnie przechodziłyśmy obok - zaczęła wyjaśniać Ida Mae. Wyglądało,
jakby rzeczywiście mówiła prawdę.
Ida Mae od dwudziestu pięciu lat nosiła tę samą fryzurę. Były to grube
loki, spięte z tyłu w ogon. Po bokach zwisały dwa zakręcone pejsy.
- Cześć, panie Benedict - zawołała Tammi Sue dzwięcznym głosikiem,
szczerząc zęby w uśmiechu. Miała identyczną fryzurę jak matka. - Cześć,
Zuzanno!
- No, no! - cmoknęła Ida Mae, oglądając zawartość koszyka. - To nie
wystarczyłoby nawet, żeby nakarmić mrówkę, a cóż dopiero takiego
mężczyznę jak ty, Kane.
- Och, tu jest więcej niż dużo - odpowiedział Kane, podnosząc się z koca i
zaciskając pięści w kieszeniach. - Jeszcze nie zaczęliśmy jeść - dodał
znaczÄ…co.
Nie zwracając zupełnie uwagi na jego słowa, Ida Mae kontynuowała:
RS
61
- Starszy pan Briggs powtarzał, że nasza mała Tammi Sue na pewno
będzie wspaniałą żoną, ponieważ doskonale gotuje.
- Szczególnie, jeśli na deser wystarczy ci woda sodowa! - zawołała
Ramona, zbliżając się do nich szybkim krokiem. Przechodziła przez
trawnik, a Estella i Emily Jane szły tuż za nią.
Zuzanna podkuliła kolana i schowała głowę w spódnicę. Nie mogła
powstrzymać się od śmiechu. Wiedziała dobrze, że dziewczęta spieszą z
pomocą, aby uwolnić ich od towarzystwa Idy Mae i jej córki.
Ida Mae na ułamek sekundy skrzywiła z niezadowolenia twarz, by
natychmiast zmienić minę i radośnie zaszczebiotać na powitanie:
- Och, dziewczęta, dzień dobry. Jak się macie?
Nie odpowiadając na powitanie, Ramona zwróciła się prosto do Kane'a:
- Nie zjedliście dużo. A może coś wam nie smakowało?
- Nie, nie - szybko zaprotestował Kane. - Wszystko jest wspaniałe.
Właśnie mieliśmy zaczynać.
"Właśnie zaczęliśmy" - pomyślała Zuzanna uśmiechając się.
- Jeśli chciałbyś zjeść prawdziwie domowy posiłek, Kane, powinieneś
przychodzić do nas na obiady. Pan Briggs zawsze mówił, że droga do serca
mężczyzny prowadzi prosto przez żołądek.
- To śmieszne - powiedziała Estella do Ramony tak głośno, żeby ją
wszyscy słyszeli. - Zawsze wiedziałyśmy, że droga do serca pana Briggsa
była trochę bardziej okrężna.
- No właśnie! - powiedział nagle Kane. - Proszę nam wybaczyć, drogie
panie, ale zjemy nasz lunch gdzie indziej.
Pomógł Zuzannie wstać, zapakował resztę jedzenia do koszyka, zwinął
koc i oboje szybkim krokiem udali siÄ™ w stronÄ™ samochodu.
RS
62
Rozdział 6
- Skąd znasz to miejsce? - zapytała zdziwiona Zuzanna, kiedy Kane skręcił
z głównej drogi na zakurzony trakt, prowadzący serpentynami przez pola
dzikich kwiatów w dół rzeki.
- Jechałem tędy któregoś dnia - zaczął. - Chciałem się zatrzymać gdzieś na
polance.
- Szukałeś ziemi? - zapytała drżącym z niepokoju głosem. Czuła, jak
ogarnia ją lęk przed odpowiedzią Kane'a. Za wszelką cenę chciała go
przezwyciężyć.
-Tak.
- Nie możesz mieć Magnolia Trails! - prawie wrzasnęła. Szybko
zorientowała się jednak, że zaprotestowała bez zastanowienia się, bez
rozważenia wszystkich za i przeciw. Umilkła.
Byli już prawie na miejscu. Kane zatrzymał samochód i wyłączył silnik.
Odwrócił się w stronę Zuzanny. Jedną rękę trzymał na kierownicy, a drugą
położył na siedzeniu, tuż za jej plecami.
- Zawsze dostaje to, czego chcę, Zuzanno - powiedział pewnie. Wyglądał
na bardzo silnego człowieka, a jego roztropne niebieskie oczy, wydawały
się to potwierdzać.
- Wierzę ci - odparła w końcu Zuzanna. Uśmiechnął się.
RS
63
- Myślałem, że twój dom jest na sprzedaż.
- Nie - zaprzeczyła gwałtownie i prawie natychmiast zmieniła zdanie. -
Jest na sprzedaż, to znaczy, będzie... ale jeszcze nie teraz. Zostało mi przy
nim dużo pracy. Z pewnością wszystko się przeciągnie.
"Cholera!" - pomyślała. Nie miała pojęcia, dlaczego jest tak niechętna
temu człowiekowi. Przecież Roger uprzedził ją, że wszyscy ewentualni
nabywcy mogą być wystraszeni księgami rachunkowymi. Jak dotąd, tylko
Kane chciał kupić Magnolia Trails bez żadnych targów. Sprzedaż plantacji
położyłaby wreszcie kres całej sprawie i Zuzanna pozbyłaby się swego
największego kłopotu. Poza tym obydwoje byliby z tej transakcji
zadowoleni. Co więc powstrzymuje ją od sprzedaży?
Kane nie przerywał przedłużającej się ciszy, jakby wiedział, że Zuzanna
walczy z sobą. Obserwował ją jednak uważnie, jakby chciał dotrzeć w głąb
jej serca i duszy.
Zuzanna siedziała nieruchomo. Nie próbowała nawet spojrzeć na Kane'a,
wyraznie unikała jego wzroku.
- Chodz - powiedział nagle.
Otworzył drzwi samochodu, szybko wysiadł i odwrócił się, żeby wydostać
z tylnego siedzenia koszyk i koc. Zuzanna także otworzyła drzwi i zdążyła
już postawić swoje długie nogi na ziemi, kiedy podszedł do niej Kane.
- Myślę, że ta polanka z wierzbą będzie urocza -powiedział i ruchem
głowy wskazał miejsce. - Będzie nam tu chłodno i intymnie - dodał,
podkreślając ostatnie słowo.
Zuzanna szła za Kane'em, uradowana, że wybrał jedno z jej ulubionych
miejsc. Wspaniała, rozłożysta wierzba stała na małym wzniesieniu, około
dwudziestu metrów od rzeki. W dzieciństwie spędzała tu wiele czasu,
bawiÄ…c siÄ™ na piaszczystym brzegu rzeki.
Kane doszedł do wierzby pierwszy i chwilę czekał na Zuzannę. Kiedy
stanęła tuż przed drzewem, Kane odsunął długie, sięgające do ziemi gałęzie
i wpuścił ją do środka. Panował tu orzezwiający chłód. Przestrzeń między
zielonymi ścianami z gałęzi a puszystym dywanem mchu była wielkości
małego pokoju.
RS
64
Zuzanna z ciekawością rozejrzała się dookoła i nie spostrzegła żadnych
zmian. Dokładnie tak samo wyglądało to miejsce w czasach jej dzieciństwa.
"Są rzeczy, które się nigdy nie zmieniają: coroczny piknik, ludzie,
wierzba" - pomyślała Zuzanna. Poczuła, jak radość i duma rozpierają jej
piersi. Czy chciała tego, czy nie, miejsce, gdzie się wychowała, na zawsze
pozostawiło ślad w jej sercu. Nigdy nie będzie mogła wyzbyć się
wspomnień z nim związanych. Niestety, ta duchowa więz z rodzinnym
domem przysparzała jej tylko więcej problemów. Bo jak mogła stąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]