[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ograniczone zmy sły i ból egzy stencji raniący mnie dogłębnie&
 Komandorze Charpentier  usły szałem.
Ktoś dotknął mojego ramienia i delikatnie nim potrząsnął. Otworzy łem powieki i przetarłem
oczy. Dopiero wtedy w mroku pomieszczenia ujrzałem sy lwetkę mojego adiutanta. Podporucznik
Bertrand mierzy ł blisko dwa metry i by ł niezwy kle szczupły. %7ładen mundur na niego nie pasował
i specjalnie dla niego szy to osobne uniformy.
 Co się stało?  spy tałem zaspany m głosem, siadając na łóżku.
 Admirał Saziami prosi pana do siebie.
Pokiwałem głową.
 Powiedz mu, że będę za dziesięć minut.
Podporucznik Bertrand wy szedł, a ja zwlekłem się z łóżka. Spojrzałem na zegarek i zakląłem.
Spałem zaledwie cztery godziny. Dopiero co wróciłem do bazy po ciężkiej misji i należała mi się
chwila wy tchnienia. Ty mczasem gdy próbowałem złapać trochę snu, szef wzy wał mnie do
siebie.
Stanąłem przed lustrem i kry ty cznie spojrzałem na siebie. Oczy podkrążone, twarz nieogolona,
siwiejące włosy. Uśmiechnąłem się krzy wo na wspomnienie siebie przed dziesięciu laty.
Wówczas też stałem przed lustrem, w czarny m mundurze oficera floty federacy jnej,
i pęczniałem z dumy. Otrzy małem właśnie awans i przy dział na Argesa. W pokoju obok spała
moja żona, ale ja nie my ślałem wtedy o niej ani o kolejnej długiej rozłące, ty lko o ty m, co czeka
mnie po przy by ciu do bazy na Marsie. Liczy łem na to, że moja służba nie ograniczy się do
ruty nowy ch patroli w Układzie Słoneczny m i wreszcie zasmakuję bitewnego zgiełku. Arges jako
najnowocześniejszy okręt we flocie miał szansę na udział w akcji przeciwko separaty stom.
Jakimże by łem głupcem! Gotowy by łem zostawić Laurę, nie przejmując się jej uczuciami,
i ruszy ć na drugi koniec Galakty ki, żeby zabijać ludzi walczący ch o wolność.
Na wspomnienie Laury poczułem ból i wy pełniający mnie żal. Mocno zacisnąłem pięści,
opierając je o umy walkę. Starałem się opanować gniew. Dlaczego pozwoliłem jej wtedy lecieć
do Al Nath? Dlaczego, zamiast z nią zostać i wieść bezpieczne ży cie oficera sztabowego,
pognałem na ten przeklęty okręt? Gdy by m wówczas został na Ziemi, Laura nie poleciałaby do Al
Nath i nadal by ży ła.
Dzień, w który m otrzy małem informację o jej śmierci, by ł najgorszy m dniem w moim
ży ciu. Najpierw w wiadomościach usły szałem, że władze zawarły rozejm z buntownikami z Al
Nath i sy stem ponownie znalazł się w rękach Federacji Solarnej. Ulży ło mi, gdy ż wiedziałem, że
znajduje się tam Laura. Ale potem dotarły do mnie niepokojące wieści. %7łołnierze szeptali o akcji
pacy fikacy jnej naszej floty, o dziesiątkach ty sięcy zabity ch, o zrównany ch z ziemią miastach.
Zacząłem się denerwować. Nie miałem z Laurą żadnego kontaktu, gdy ż Układ Słoneczny dzieliło
od Al Nath sto trzy dzieści lat świetlny ch. Mogłem ty lko czekać.
Wreszcie stało się to, czego się tak obawiałem. Otrzy małem suchą wiadomość, że moja żona
nie ży je. Miała wy padek drogowy w Al Nath i służbom medy czny m nie udało się jej uratować.
Wiedziałem, że to kłamstwo. Zginęła w wy niku akcji zbrojnej floty Federacji.
Ty siące razy wy obrażałem sobie jej śmierć. Widziałem, jak ży wcem płonie w ogniu bomb
zrzucany ch z orbity, jak jest rozstrzeliwana przez autonomiczne roboty, jak promień lasera
przeszy wa jej ciało, gdy próbuje uciekać przed grupą szturmową.
Tamtego dnia coś we mnie umarło. Leżałem na podłodze, łkając w rozpaczy i bezsilnej złości.
Nie mogłem cofnąć czasu, nie mogłem jej zatrzy mać. Naraz uświadomiłem sobie, że przecież
Arges mógł zostać wy słany do Al Nath. Poczułem się tak, jakby m to ja zabił Laurę. Wtedy
postanowiłem zmienić coś w swoim ży ciu. Długo przy gotowy wałem się do porwania Argesa
i przy łączenia się do separaty stów.
Odkręciłem kran i opłukałem twarz zimną wodą. Dzięki temu całkowicie się rozbudziłem.
Włoży łem szary mundur wojsk rebelianckich, nie tak szy kowny jak federacy jny, ale bliższy
mojemu sercu, i wy szedłem z kwatery.
Na kory tarzu by ło tłoczno. Stacja nie miała określony ch pór dnia i nocy, lampy cały czas
świeciły się z takim samy m natężeniem, więc zawsze by ł tu spory ruch. Kobiety i mężczy zni
spieszy li do swoich zajęć. Większość nosiła szare uniformy służb wojskowy ch, ale zdarzali się też
urzędnicy w garniturach i cy wile, który ch z roku na rok przy by wało. Największą bazę
separaty stów zamieszkiwało obecnie ponad sto ty sięcy ludzi i mogła już uchodzić za niewielkie
miasto. Jeśli tak dalej pójdzie, za kilka lat stanie się potężną kolonią  my ślałem. A przecież na
początku by ła ty lko tajną bazą rebelianckich okrętów. To właśnie tutaj przy prowadziłem
zdoby tego Argesa.
Ruszy Å‚em w stronÄ™ wind, podziwiajÄ…c widok rozciÄ…gajÄ…cy siÄ™ za pancernÄ… szy bÄ…. Baza
separaty stów znajdowała się w centrum Małego Obłoku Magellana. Ta karłowata galakty ka
orbitowała wokół Drogi Mlecznej i by ła od niej dziesięciokrotnie mniejsza. Dlatego gwiazdy za
iluminatorem nie by ły tak gęsto usiane. Większość nie miała nazwy ani nawet oznaczenia na
ziemskich mapach. Badacze i zwiadowcy niezby t często zapuszczali się w ten rejon przestrzeni.
Spoglądałem na gwiazdy, które niczy m nie różniły się od ty ch w inny ch częściach kosmosu.
Dostrzec można by ło czerwone karły, niebieskie nadolbrzy my, cefeidy, pulsary i te ciągu
głównego, podobne do Słońca i emitujące żółtą poświatę.
Po prawej stronie dostrzegłem kolorowe chmury gazowe ciągnące się strumieniem do
blizniaczej galakty ki  Wielkiego Obłoku Magellana. Pochodzenie strumieni pozostaje nieznane,
ale astrofizy cy podejrzewają, że obie galakty ki karłowate mogły w przeszłości przejść tak blisko
siebie, że oddziały wanie py łowe między nimi zapoczątkowało gwałtowną produkcję gwiazd, która
w konsekwencji doprowadziła do powstania strumieni.
Jednak największe wrażenie robiła Droga Mleczna  olbrzy mie skupisko cztery stu miliardów
gwiazd. Gdzieś na jej skraju, w Ramieniu Oriona, znajdował się Układ Słoneczny. I Ziemia, mój
dom.
Nie tęskniłem. Nie miałem do czego. Laura nie ży ła od dziesięciu lat, a ja nie miałem rodziny
ani przy jaciół. Pozostało tam ty lko to, czego nienawidziłem  Federacja Solarna.
Najpierw kierowała mną żądza zemsty. Pragnąłem utopić we krwi moje cierpienie po stracie
Laury. Stanąłem na czele niewielkiej floty separaty stów. Z podobny mi sobie desperatami
dokony waliśmy rajdów na tereny Federacji, niszcząc każdą napotkaną jednostkę wroga. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl