[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczynić szczęśliwym, jeśli tylko zechcesz. W jej oczach pojawił się wyraz zaciekawienia.
Marzyła już, oddalając się ode mnie. Ale to było najlepsze wyjście. Oczywiście. Czy mam mu
powiedzieć o nas?, spytała Marvi. Zastanawiałem się. Nie można przewidzieć, jak on
zareaguje. Każdy człowiek ma inną wrażliwość. Chyba najlepiej, gdy opowiesz, co przeżyłaś,
jak byłaś zaręczona. Możesz wspomnieć i o mnie, ale nie musisz uściślać, że to zdarzyło się
niedawno. Przecież i tak masz już to za sobą. A więc wszystko jedno, czy stało się to teraz,
czy kilka lat temu. Ale mi jeszcze nie przeszło, wtrąciła Marvi nie próbując nawet
przekonywać samej siebie. Wiesz, że nigdy o tobie nie zapomnę, zapewniłem ją, byłaś dla
mnie tak dobra. A ty dla mnie, powiedziała Marvi. Tak się rozstaliśmy. Znieg mi chrzęścił
pod nogami. Dym z lokomotywy poczernił śnieżne połacie niedaleko klombów cmentarza.
Był chłodny, słoneczny dzień. Z nosa mi ciekło, gdy tłukłem się tramwajem do centrum. Koła
postukiwały, Marvi, oj Marvi. Ale tak naprawdę to ulżyło mi na duszy i byłem zadowolony,
że udało mi się tak niewielkim kosztem skończyć tę historię. Uciekłem jak pies od jeża.
- Naprawdę nie spotkaliście się już więcej? - spytałaś
niedowierzajÄ…co.
- Nie jestem taki okrutny - broniłem się. - Zadzwoniła do mnie kilka dni przed ślubem.
Oznajmiła, że Wszystko jest w porządku i że bardzo polubiła tego Mężczyznę. Marvi była
prostolinijna. On wspaniale zareagował, gdy mu się ze wszystkiego zwierzyła. W za-^ian
opowiedział jej o własnych pomyłkach. Upadek to ^ duże słowo. Ale mężczyznom mogą się
takie rzeczy Przytrafić. Chociaż nie musi mieć to żadnych następstw,
100
199
198
jeśli ludziom naprawdę na sobie zależy. Ale mimo to nie warto zbyt dużo wyjawić. Na pewno
nie ze szczegółami. To za bardzo boli. Może zacząć dręczyć. I po latach wylać się jak ropa.
Och, wszystko zależy, na kogo się trafi. Nie widziałem Marvi przez następne półtora roku.
Podniosłaś się gwałtownie na łokciu, aż prześcieradło zsunęło ci się z piersi.
- Ale jednak ją spotkałeś - zauważyłaś w wyrzutem.
- Rozstaliśmy się w przyjazni - próbowałem się bronić. - Oczywiście powodowała mną
również ciekawość. Zatrzymała sporo książek, które jej kiedyś pożyczyłem. Przy zmianie
mieszkania znalazła je. Była bardzo sumienna. Albo i... Naturalnie to był tylko pretekst.
Zamierzała mi coś powiedzieć. Poszedłem obejrzeć jej nowe mieszkanie. Mąż wyjechał
akurat w podróż służbową. Poczęstowała mnie prawdziwą kawą. Mimo trudności wojennych
dorobili się eleganckiego mieszkania. Przestań tak na mnie patrzeć, kochana. Rzeczywiście,
chyba się pocałowaliśmy. Mimochodem. We mnie nic już jednak nie drgnęło, gdy ją
całowałem. Ani w niej. Siedzieliśmy za to grzecznie po przeciwnych stronach stołu i piliśmy
kawę. Jeszcze bardziej wypiękniała. W jej twarzy zauważyłem ukrytą dojrzałość. Z oczu
błyszczała kobieca czułość. Nie dla mnie. Już nie dla mnie. Dopiero wtedy zabolało mnie to
porządnie. Bo pojąłem, że byłem jedynie słupkiem kilometrowym na drodze jej życia.
Zdążyła już zajść daleko drogą, którą jej pokazałem. Uwolniwszy się o&s mnie dojrzała jako
kobieta. Dopiero wtedy. Nie miałeś dla niej większego znaczenia. Spotkaliśmy się tylko po to,
żeby się od siebie uwolnić.
- Qj wy, mężczyzni - zauważyłaś - jacy jesteście próżni.
Sięgnęłaś po torebkę, by w lusterku popatrzeć kry1) cznie na swe odbicie. Wstrzymałem
twoją rękę, 6 ^ zaczęłaś się znowu malować.
200
- Jeszcze nie - poprosiłem. Uśmiechnęłaś się. Ludzki uśmiech. Czy może istnieć coś
piękniejszego?
- Marvi stała się obcym człowiekiem, którego już nie dane mi było poznać - mówiłem dalej. -
To chyba zraniło we mnie miłość własną. Uraziło moją próżność, pojrzała bez mojego
udziału, wykorzystując ku temu własne możliwości. Ja tylko usunąłem przeszkodę z jej drogi.
Tak samo jak kiedyś w czasie powodzi, gdy kry lodowe przygniotły wierzbę rosnącą na
brzegu. Wszedłem w kaloszach do wody i próbowałem zsunąć lód drągiem. Drzewko było
zanurzone w mule, ale gdy usunąłem z niego ciężar, podniosło się o własnych siłach.
Sprężyste. Cienkie. Samodzielnie. Bez mojej pomocy. To było jak cud. Chociaż potem
zachorowałem na zapalenie płuc. Coś podobnego uczyniłem dla Marvi. Nie skrzywdziłem jej.
Uwierz mi, naprawdę nic złego jej nie zrobiłem. Jeśli celem życia jest stanie się dojrzałym
człowiekiem.
I już nigdy więcej jej nie spotkałem - opowiadałem dalej. - Ale przy rozstaniu popatrzyła mi
w oczy i powiedziała coś, czego wtedy nie zrozumiałem. Pokazałeś mi, czym może być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl