[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będzie bezpieczna w swoim domu.
Gdy jechali, wszystko wydawało się łatwe. Zdrowy rozsądek
podpowiadał mu, że nie należy jej rozpraszać, gdy prowadzi, a poza tym
138
S
R
musiał się zająć wysłaniem wiadomości do matki i Rafika, że jest już z
powrotem w Londynie.
Jednak wszystko wydało się dużo trudniejsze, gdy Lily zaparkowała pod
bramą swojego domu i oddała mu kluczyki. Ich palce zetknęły się i
natychmiast poczuł, jak robi mu się gorąco. Zabawne, jak zwykły dotyk potrafi
na niego działać.
Było jeszcze gorzej, gdy jej pupa dotknęła jego uda, kiedy schylała się,
by podnieść upuszczone klucze.
Gdy w końcu zamknął za nimi drzwi wejściowe, Karim musiał użyć całej
swojej silnej woli, by nie dotknąć Lily.
- Jadłeś? - zapytała.
- Nie jestem głodny. - Była to prawda. Chociaż jedzenie w samolocie
smakowało jak tektura i nie ruszył go prawie wcale, wiedział, że w tym
momencie nawet któryś ze specjałów Lily by mu nie smakował. Nic nie było w
stanie zastąpić tego okropnego smaku, jaki miał w ustach. Poczucia winy i
bólu.
- Lily, musimy porozmawiać. - Mówiąc to, wskazał na sofę stojącą w
oranżerii. - Lily. - Głośno wciągnął powietrze. - Tęskniłem jak diabli. Będąc
daleko od ciebie, zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo cię kocham... Nie,
pozwól mi skończyć - powiedział, podnosząc rękę w geście proszącym, by mu
nie przerywała. - To już jest wystarczająco trudne. - Czuł, że w gardle ma gulę
wielkości Wezuwiusza. - Rozmawiałem o tobie z moją matką.
- Rozumiem. - Lily położyła dłonie na kolanach. - Mówiłam ci, że nie
zostanę zaakceptowana jako kandydatka na twoją żonę.
- Właściwie to nie. Powiedziałem jej o tobie. O tym, co do ciebie czuję.
Powiedziała, że nie będzie łatwo, ale jest gotowa zaakceptować ciebie, a reszta
społeczności Harrat Salma również się dostosuje. - Przygryzł wargę. - Ale po-
139
S
R
wiedziała coś jeszcze. Uświadomiła mi, o jakie poświęcenie cię proszę. Twój
dom, rodzina, kariera, całe twoje życie. I wiem od Luke'a, że gdy się stworzy
coś od podstaw, to staje się częścią ciebie i nie da się tak po prostu tego
zostawić. Mocno wciągnął powietrze. - Chcę, byś była szczęśliwa, Lily. Nie
mogę prosić cię, byś dla mnie zostawiła wszystko. Dlatego przyszedłem się
pożegnać. Muszę pozwolić ci odejść. Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto
na ciebie zasługuje. - Głos mu się załamał. - Kogoś, kto będzie cię kochał
równie mocno jak ja, ale nie będzie niósł ze sobą tych wszystkich komplikacji.
Przez długą, bardzo długą chwilę Lily milczała. Mógł to zrozumieć. W tej
chwili on także nie miał ochoty na rozmowy.
- Pójdę już, habibti - powiedział łagodnie.
- A jeśli - zapytała Lily, gdy wstawał - nie chcę odchodzić?
- Co? - zapytał, gapiąc się na nią ze zdezorientowaną miną.
- Zapytałam, co będzie, jeśli nie zechcę odejść.
- Musisz.
- Nie. - Również wstała. - Nie tylko ty rozmawiałeś ze swoją matką.
Nie wiedział, co się dzieje. Może ból spowodowany stratą Lily pomieszał
mu zmysły.
- Rozmawiałaś z moją matką? Kiedy?
- Nie z twoją. Z moją. I powiedziała mi, bym szła za głosem serca.
To samo usłyszał od swojej matki. Jego serce zatrzymało się na moment.
Czy ona chciała mu powiedzieć?...
- A moje serce jest przy tobie, Karim. - Potem, na wypadek gdyby jednak
nie zrozumiał, co do niego mówiła, dodała dwa słowa w jego języku, których
nauczył jej niedawno. - Auhiboka, habibi.
Kochała go.
- Lily - wypowiedział jej imię szeptem.
140
S
R
W jednej chwili znalazł się u jej boku. Porwał ją w ramiona i pocałował
mocno. Był to pocałunek, w który włożył całego siebie.
Już bez żadnych obaw wziął ją w ramiona i zaniósł na górę do sypialni.
W następne wolne dni Lily poleciała wraz z Karimem do Harrat Salma.
Lecieli przez Prowansję, by Karim mógł poznać swoją przyszłą rodzinę i
zyskać jej akceptację.
Gdy lądowali w Harrat Salma, żołądek Lily przypominał jeden wielki
węzeł, który stał się jeszcze ciaśniejszy, kiedy byli wiezieni rządową limuzyną,
a pózniej, gdy podążała za Karimem i miała być przedstawiona jego rodzicom.
Uśmiech na twarzy Johary podpowiedział jej, że wszystko będzie dobrze.
- Witaj, dziecko - powiedziała Johara i kompletnie ignorując zasady
etykiety, uściskała Lily. - Witaj w naszym domu. I dziękuję za to, że zabrałaś
smutek z oczu mojego syna.
Faisal i Farah powitali ją równie serdecznie. Wszystkie obawy Lily, że
nie pasuje do tego świata, zniknęły bezpowrotnie. Zaakceptowali ją taką, jaką
była i odkryła, że już zdążyli ją pokochać ze względu na Karima. I gdy tej nocy
kładła się spać - sama, by nikogo nie szokować - czuła się tak, jakby już
należała do tej rodziny.
Następnego dnia Karim zabrał ją na spacer po mieście, pokazał jej stoiska
z ziołami sprzedawanymi na miejscowym rynku i uczył ich nazw po arabsku.
Po południu polecieli na drugą stronę kraju i jechali dalej przez trudno
przejezdne drogi samochodem prowadzonym przez Karima. W trakcie podróży
Karim opowiadał jej o geografii tego terenu.
Lily teraz dokładnie wiedziała, co Karim miał na myśli, mówiąc o
podróżach, które zainteresowałyby konkretnych turystów. Wiedziała, czym
141
S
R
chciał przyciągnąć ich uwagę. Jego oczy błyszczały czystą złotą radością,
kiedy mówił o pięknie Harrat Salma.
W końcu zaparkował samochód. Pomógł jej, gdy się wspinali na łagodne
wzgórze.
Na szczycie stanęli i spoglądali w głąb krateru.
- Czy jesteś pewny, że jest wygasły? - zapytała Lily.
- Oczywiście, nigdy nie naraziłbym cię na niebezpieczeństwo - zapewnił
jÄ….
Gdy znalezli się na płaskowyżu wewnątrz krateru, Karim wyjął z plecaka
jedzenie, wodę i gruby śpiwór, wystarczający by skryć wewnątrz ich oboje.
Zjedli zimny posiłek i oglądali zachód słońca. Gdy zaczęło się robić chłodno,
otoczył ją śpiworem i razem patrzyli na gwiazdy pojawiające się na
ciemniejÄ…cym niebie.
- Karim, to jest niesamowite - wyszeptała przejęta. - Nigdy czegoś
takiego nie widziałam. Nawet niebo nad Prowansją temu nie dorównuje.
- Poczekaj - powiedział - najlepsze ciągle przed nami.
I gdy księżyc pojawił się na niebie, zobaczyła, co miał na myśli. Minerały
wewnątrz krateru migotały w księżycowym świetle.
- Spać pośród gwiazd. Dokładnie tak, jak mówiłeś.
- Nie przypuszczałem, że jeszcze kiedykolwiek będę w stanie przyjechać
w to miejsce - powiedział Karim. - Zawsze chciałem oprowadzać tutaj grupy
wycieczek, ale pózniej wszystko się zmieniło i nie mogłem. Ale teraz...
jesteśmy tutaj tylko my dwoje. Jest to coś, co mogę z tobą dzielić.
- Coś bardzo wyjątkowego. - Rozsadzało ją szczęście, że chciał się
dzielić właśnie z nią czymś tak wyjątkowym.
- Lily, przywróciłaś radość mojemu życiu. Dziękuję ci za to.
142
S
R
- Ty również przywróciłeś radość mojemu życiu - powiedziała. - I
pokazałeś mi, że życie to coś więcej niż praca. Nauczyłeś mnie kochać.
- Tak jak ty nauczyłaś mnie. - Ucałował delikatnie jej usta. - Pamiętasz,
jak mówiłem, że pominęliśmy parę kroków? Myślę, że czas to nadrobić. -
Przekręcił się tak, że znajdował się przed nią, klęcząc na jednym kolanie. Wy-
ciągnął z kieszeni pudełeczko obite aksamitem, a gdy podniósł jego wieczko,
zobaczyła pierścionek z diamentem, który w świetle księżyca błyszczał jak
ogień.
- Elizabeth Finch, jesteś światłem moich oczu, jesteś moim sercem. Czy
zostaniesz moją żoną?
- Tak - powiedziała. - Z całą pewnością, tak.
143
S
R
EPILOG
Trzy miesiące pózniej Amazing Tastes realizowało ostatnie zlecenie pod [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl