[ Pobierz całość w formacie PDF ]

męskość skurczyła się z niepokoju.
- Nie - powiedział nagle.
- Nie?
- Nie czekamy.
- On nie może zostać tam na zawsze.
- Powiedziałem, nie! - To miejsce przerażało go. Na razie musiał zrezygnować z
zemsty. Wiedział, że jeśli zostanie tu dłużej, straci nad sobą kontrolę.
- Możecie poczekać na niego w mieszkaniu - powiedział do Chandamana. - Prędzej
czy pózniej będzie musiał wrócić do domu.
- Szkoda - mruknął Fryer, wycofując się do wyjścia. - Lubię polowanie.
Może nie szli za nim. Już od kilku minut Jerry nie słyszał ich głosów. Bicie serca
wróciło do normy. Uspokoił się, ale jednocześnie opuściły go siły.
Stał oparty o ścianę, a potem osunął się na podłogę. Przemoczone ubranie przylgnęło
do jego ciała. W korytarzu panował upał. Jerry'emu zaschło w gardle. Zdjął płaszcz, potem
krawat i rozpiął koszulę, ale niewiele to pomogło.
Zamknął oczy i starał się zapomnieć o bólu. Wtem w pobliżu rozległy się kroki i głosy
- nie Garveya i jego kompanów, lecz kobiece. Natychmiast uniósł powieki, ale nic nie
zauważył w otaczającej go ciemności.
Wstał i zdjął mokrą marynarkę. Szedł w kierunku, z którego dochodziły głosy. Potem
zauważył dziwne światło. Temperatura wzrastała z każdą minutą - zaczynał mieć halucynacje.
Wreszcie dotarł do zakrętu. Zwiatło wydało mu się jaśniejsze. Jeszcze jeden zakręt i
znalazł się w małej, wyłożonej kafelkami izbie. Z trudem łapał oddech, jak ryba wyjęta z
wody. Szedł z wyciągniętymi przed siebie rękoma. Nagle pośliznął się, upadł i stracił
przytomność.
Kiedy się ocknął, nadal leżał na podłodze, a w drzwiach stała naga dziewczyna. Jej
skóra błyszczała, jakby była naoliwiona. Na jej piersiach i udach zauważył smugi zakrzepłej
krwi, ale na pewno nie była to jego krew.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Nie potrafił ukryć zmieszania. Uniósł głowę,
by lepiej jej się przyj rżeć. Wciąż uśmiechając się, ruszyła w jego kierunku. Dopiero teraz
zauważył, że za nią stały inne. To kobiety, o których wspominał Garvey - uświadomił sobie
Jerry.
- Kim jesteś? - zapytał, gdy dziewczyna pochyliła się nad nim. Kiedy uważniej
lustrowała jego zwinięte z bólu ciało, uśmiech znikł z jej twarzy.
Próbował usiąść, ale zdrętwiałe ramiona nie wytrzymały obciążenia i z powrotem
osunął się na posadzkę. Kobieta nie odpowiedziała na pytanie ani nie l próbowała mu pomóc.
Tylko patrzyła na niego, jakby była w transie. Jerry czuł, że znów traci przytomność. Upał,
ból i to nagłe spotkanie było ponad jego siły. Pozostałe kobiety zniknęły w ciemności. Izba
wydawała mu się magicznym pudełkiem, dopóki jego uwagi nie przyciągnęła dziwna istota.
Na jej nieme polecenie Jerry wszedł w hipnotyczny trans i poczuł dotyk jej skóry, jej
bezkształtnego ciała... Był jej. Zatapiała go w swoich oczach i pieściła rzęsami. Owijała go
wokół swego brzucha i miękkiego grzbietu. Potem złożyła go na swym łonie i wprowadziła
jego nabrzmiałego członka do gorącej pochwy, aż doprowadzająca do szału rozkosz
przywróciła Jerry'ego do życia. Uświadomił sobie, że jego ciało spoczywa w objęciach
wodnistego stworzenia, ale zanim zdążył przyjrzeć się temu fenomenowi, znów stracił
przytomność.
Ciało nie potrzebuje świadomości. Procesy napełniania i opróżniania, pompowania
krwi i oddychania są zakodowanymi odruchami organizmu. Zwiadomość jest potrzebna tylko
wtedy, gdy jeden z tych odruchów zostanie zakłócony. W przypadku Coloqhouna trwało to
zaledwie kilka minut, ale kiedy się ocknął, w pierwszej chwili nie wiedział, gdzie jest i co się
dzieje.
Kobiety wzięły go na ręce. Zdał sobie sprawę, że niosą go wzdłuż krawędzi dużego
basenu. Wciągnął w nozdrza dziwny zapach. Kątem oka zauważył fosforyzującą maz
wypełniającą basen, a w niej poruszające się bezkształtne cienie.
Chcą mnie utopić - pomyślał. Wyobraził sobie wodę wypełniającą mu usta, cienie
chwytające go za gardło i ściągające na samo dno. Ciałem Jerry'ego wstrząsnęły konwulsje.
Poczuł dłoń spoczywającą na jego twarzy. Palce były cudownie chłodne.
- Spokojnie - szepnął ktoś. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl