[ Pobierz całość w formacie PDF ]

upięte, ale kilka kosmyków opadało jej na kark. Patrzyła rozmarzonym
wzrokiem na zioła na parapecie. Zanim się zorientował, zrobił jej ponad
dziesięć zdjęć.
W nim też coś się zmieniło. Zamiast czekać na właściwą pozę
fotografowanej osoby, koncentrował się na wyrazie jej twarzy. Na przykład
Nonna uśmiechała się, gdy odpowiednio ułożyła czarno-białe ciasteczka na
tacy i co chwila mówiła coś do Salvatore. Tino przytulił mocno Ginę i
Barrie czuł promieniującą od nich miłość. Mama poważnie traktowała
sprawy kuchni - działała szybko, ale znajdowała czas na degustację
wszystkich potraw. Każda scena wciągała go, więc przestawał być
obiektywny. Czyżby, jak podejrzewał jego szef, stracił profesjonalizm?
Lecz panika, ogarniająca go zawsze na myśl o pamiętnej rozmowie z
szefem, teraz gdzieś zniknęła, chociaż wciąż nie potrafił odpowiednio się
skupić podczas robienia zdjęć. Pozwolił, by Marisa i jej krewni
skoncentrowali jego uwagę na sobie - taki będzie jego koniec jego kariery.
Skończy jak Porter.
No, nie jak Porter, bo ten frajer zakochał się. A Barrie... po prostu nie
mógł się skupić. I żałował, że ręce leżące na ramionach Marisy należą do jej
matki, a nie do niego. %7łe ręce trzymające Marisę w talii, gdy chwytała
równowagę, należały do Tina. Poszła na podwórze, a Barrie stłumił chęć
ruszenia za nią i porwania jej na ręce.
Przecież, do diabła, nie był romantycznym facetem!
Kilka minut pózniej Nonna przywołała go gestem i zagoniła do
mieszania jakiejś masy, która wyglądała na cukinię z ryżem. Zastanawiał się
nad dziwnym impulsem, by pobiec i pomóc Marisie, gdy najwyrazniej nie
potrzebowała pomocy. Czy tylko dlatego, że chciał znowu poczuć jej
kształtne ciało?
- Używaj rąk - powiedziała Nonna.
RS
92
- Słucham? Zabrała mu łyżkę.
- Zawsze używaj rąk. Dzięki temu czujesz konsystencję.
- Tak? - Zanurzył dłonie w ryżowej mieszance.
- Perfettol
Kusiło go, by zapytać, dlaczego, zdaniem starszej pani, Marisa jest
szczęśliwsza niż kiedykolwiek, ale ugryzł się w język. Przecież grała tylko
komedię przed swoją rodziną, szukając przy tym faceta, który naprawdę
zapali gwiazdy w jej oczach. I nagle ogarnęła go panika. Nie dlatego, że
jego kariera wisiała na włosku, bo tracił profesjonalne wyczucie, ale
dlatego, że Marisa wciąż szukała faceta, dzięki któremu rozpromieni się
cała.
Czy czekała z tym na właściwego partnera? Pewnie tak. Przy
mężczyznach była zbyt niepewna i zagubiona, by mogła komuś naprawdę
zawierzyć i oddać swoje dziewictwo. On co prawda zawsze wolał kobiety,
które umiały postępować z facetami, ale myśl o tym, że to on mógłby z tej
dziewczyny uczynić kobietę... Pokręcił głową. Może to tylko pożądanie.
Oczywiście, nic innego, tylko to.
- Hej, wszystko rozgnieciesz!! - zawołała Nonna. Odruchowo wyjął ręce
z mieszanki. Niedobrze. Ale gorsze było to, jak jego ciało zareagowało na te
mrzonki. Poczuł się jak występny grzesznik.
- Przepraszam, trochę się zamyśliłem.
- Czasami ja też pogrążam się w marzeniach. Kiedy brakuje ci czegoś
przez długi czas, myślisz o tym bez przerwy. Prawda, Salvatore? - zapytała,
zerkając w górę.
Barrie poczuł, że się rumieni.
- Salvatore musiał być dobrym mężem.
- Si, był dobrym człowiekiem. Umarł, kiedy się kochaliśmy.
- Pokręciła głową. - Nawet nie zdążył zaznać przyjemności.
Barrie rozejrzał się wokół, czy ktoś jeszcze ich słucha. Wszyscy byli
zajęci rozmowami lub pracą.
- Cóż za piękna śmierć. - Nie zdołał wymyślić nic innego, co by się
nadawało dla uszu damy.
- Zawsze był dla mnie trochę za szybki. - Podała mu misę.
- Masz, wynieś to na dwór.. Wszystko już prawie gotowe.
Na dworze cieszono się lekkim wietrzykiem i muzyką. Na gałęziach i
słupach porozwieszano lampki, a długi stół zastawiono miskami, talerzami i
RS
93
butelkami wina.
Prawie wszyscy spojrzeli na niego, przez co Barrie zrozumiał, jak bardzo
się wyróżnia. Najwyrazniej powszechnie wiedziano, że Marisa mylnie
sądzi, iż to właśnie on jest jej przeznaczony. Mało nie upuścił miski, gdy
zobaczył swoją rzekomą narzeczoną. Siedziała przy stoliku pod
eukaliptusem ze swoim bratem i jeszcze z jakimś mężczyzną. Napotkał jej
spojrzenie. Uniosła trzy palce. Rozpoznał kandydata numer trzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sulimczyk.pev.pl